Znalezione obrazy dla zapytania purezentoJoanna Bator "Purezento"

Nagła śmierć chłopaka roztrzaskała jej życie, zostały tylko grzechoczące skorupy i głęboka rana. Nawet nie zdziwiła jej utrata pracy w szkole językowej, zamiast tego zaczęła uczyć obcokrajowców polskiego i tak poznała Japonkę, Panią Myōko. Pewnego dnia Pani Myōko zwraca się do niej z nietypową prośbą – a ta prośba to jednocześnie podarunek, po japońsku purezento. Bohaterka udaje się do Japonii, gdzie poznaje kintsugi, pradawną sztukę naprawiania ceramiki poprzez łączenie rozbitych elementów złotem. Może także skorupy pozostałe po rozbitym życiu da się jeszcze jakoś poskładać.
„Purezento” to powrót Joanny Bator do jej fascynacji Japonią, która wyziera z każdej strony powieści: kolory, dźwięki, smaki i faktury, japońskie tradycje, japońskie baśnie, japoński sposób myślenia - a może nawet japońska miłość? Już sam styl krótkich, dosadnych zdań wydaje się nawiązywać do haiku. Książka jest przy tym idealnie zrównoważona, tak, że chociaż tchnie „japońskością”, to obcość nie jest w niej przytłaczająca. Na szczęście nie wpada też w ton przewodników turystycznych, zachęcających do zwiedzania kolejnych atrakcji. Każdy obcy element jest doskonale wkomponowany w fabułę i ma znaczenie dla swego rodzaju przemiany głównej bohaterki. Chociaż akcja jest osadzona w tak odległym kraju, „Purezento” bardziej przypomina mi „Piaskową Górę” czy „Ciemno, prawie noc” niż ostatnie powieści autorki: „Wyspa łza” i „Rok królika”. To jak przeniesienie Dominiki Chmury do Japonii.
Proza Joanny Bator jak zawsze obfituje w elementy rodem z realizmu magicznego: tajemnicze postaci, miejsca i wydarzenia, ludzie jak zwierzęta i zwierzęta jak ludzie, żarłoczne rekiny smutku i wizyty zmarłych. Panuje tu też tak charakterystyczny dla autorki nastrój melancholii. Ale japońskie spojrzenie na świat okazuje się doskonałą terapią i uczy dostrzegać piękno małych i wielkich rzeczy i stopniowo radzić sobie ze stratą. Oczywiście nie każdy może sobie pozwolić na taką terapeutyczną podróż, ale być może ta książka stanie się przynajmniej jej namiastką dla tych, którzy dadzą się jej porwać.                                                                                                           12 kwietnia 2018 r. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jaka czeka Nas przyszłość?