Dan Brown: fajny czy niefajny?

W wakacje zdecydowałam się zajrzeć do głośnych powieści wyżej wymienionego autora. Z racji tej, że w moim zasięgu nie było najpopularniejszej: Kodu Leonarda da Vinci, rozpoczęłam maraton od Cyfrowej Twierdzy, Zwodniczego punktu, poprzez Zaginiony Symbol, Inferno i teraz mam w ręku właśnie Kod. Hmmm....
Szczerze mówiąc zmęczyłam się. Przy Inferno miałam dosyć. 
Dan Brown to przede wszystkim bardzo dobry scenarzysta. Każdą jego książkę można zekranizować. Ale czy o to chodzi. 
Nie odmawiam mu pomysłowości, umiejętności w tworzeniu fabuły, intryg i prowadzenia przez nie czytelnika. Jednak w momencie gdy przez kilka rozdziałów, jeden z głównych bohaterów "pruje" przez płytę startową lotniska by uciec zabójcy w Madrycie, albo przez kolejnych  dziesięć rozdziałów ciągle znika armii policji i żandarmerii wojskowej we Włoszech na terenie ogrodów przy muzeum, to traci się cierpliwość i wkrada się nuda. Nie wiem dlaczego autor uległ powtarzalności i sztampie, a genialność  samego prof. Langdona i jego wpływu na zmianę losów świata (jak dla mnie) jest przesadzona.
Tak czy inaczej polecam powieści tego autora. Akcja jest wartka, intryga zgrabna, postaci ciekawe o pokręconych czasem życiorysach. Wyczuwa się lekkość pióra autora, ale też dużo pracy osób, którym Dan Brown dziękuje na początku każdej książki. Mimo wszystko polecam powieści tego autora. Zapewniają rozrywkę z dobrej półki na deszczowe wieczory.      Abołs, wrzesień 2017.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jaka czeka Nas przyszłość?